Rozwój Katowice awansuje na zaplecze ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>
Były prezes Górnika zdradza, że z działaczami Rozwoju poznał się w trakcie negocjacji dotyczących porozumienia w sprawie zadłużenia zabrzańskiego klubu, którym wtedy kierował, za transfer Arkadiusza Milika.
- Po mojej rezygnacji byłem zapraszany na Rozwój, a że mieszkam blisko, to nie odmawiałem. Dyskutowaliśmy o różnych rzeczach i w pewnym momencie padła propozycja, żebym związał się z katowickim klubem - przyznaje Waśkiewicz, który funkcję prezesa łączy z obowiązkami dziekana Wydziału Zarządzania Sportem i Turystyką na katowickiej AWF. - I to jest moje główne miejsce pracy, ale dwa razy dziennie przejeżdżam obok klubu, więc co najmniej dwa razy dziennie będą do niego zaglądał - uśmiecha się.
Wielu zawodników Rozwoju łączy treningi z pracą. Dla Waśkiewicza to nie jest coś niezwykłego. - Nie dajmy się zwariować! To przecież drużyna, która gra w drugiej lidze. Uważam, że ktoś, kto chodzi do pracy, a po niej trenuje, może być lepszym profesjonalistą od tego, kto ma kontrakt i tylko gra - podkreśla i dodaje, że współpraca z kopalnią Wujek, w której zatrudnionych jest większość piłkarzy, układa się bardzo dobrze. - Władze kopalni, która jest największym patronem klubu, pomagają nam i mam nadzieję, że to się utrzyma - mówi.
Nowy prezes odniósł się także do zimowych transferów w Rozwoju. - Były przemyślane i zrobione na konkretne pozycje. Pamiętajmy, że ta drużyna zdobyła drugie miejsce, a w przerwie opuścił ją tylko jeden zawodnik. Nie można więc zwariować i ściągać nie wiadomo ilu piłkarzy, bo to wprowadza chaos i raczej szkodzi - zaznacza.
Więcej w sobotnim "
Sporcie".
ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwuj już teraz >>