Lato: Jestem z betonu i nie kryje się z tym »
Zobacz kandydata na prezesa PZPN w akcji »
Zobacz jak król strzelców MŚ reklamuje płoty »
Od kilku dni piłkarską Polskę elektryzują powtarzające się informacje o tym, że po ubiegłotygodniowej wizycie delegacji UEFA w Polsce Michał Listkiewicz zmienił front i wbrew temu, co jeszcze niedawno zapowiadał, stanie do
wyborów na prezesa podczas wrześniowego zjazdu
PZPN. Oczywiście w trosce o udaną organizację
Euro 2012 w Polsce. - Rozważam taki krok. Znacznie ważniejsi ludzie ode mnie składali deklaracje, których nie dotrzymywali. Uwierzcie mi, że gdyby nie rozmowa z działaczami UEFA, w ogóle nie zaprzątałbym sobie tym głowy - przyznał w rozmowie, która ukazała się we wczorajszej "Gazecie".
Lato: Listkiewicz nie zmusi mnie do rezygnacji
Jacek Sarzało: Przybył panu rywal do stołka prezesa PZPN...
Grzegorz Lato, były piłkarz, działacz, członek zarządu PZPN: O kim mowa?
O Michale Listkiewiczu.
- Z tego, co wiem, formalnie nie zgłosił swojej kandydatury. No i nie zebrał wymaganego poparcia.
Myśli pan, że mu się to nie uda?
- Tylko stwierdzam fakt. Więcej powiem, dopiero kiedy będzie oficjalne potwierdzenie, że prezes Listkiewicz spełnił wszystkie wymogi formalne i jest na liście
kandydatów.
To chyba mocny przeciwnik? Wręcz najmocniejszy, prawda?
- Nie naciągnie mnie pan na żadną opinię o Michale Listkiewiczu i jego ewentualnym kandydowaniu na prezesa PZPN.
A on jeszcze dwa tygodnie temu komplementował pana jako znakomitego potencjalnego następcę. Wypadałoby mu się odwdzięczyć i, skoro jednak kandyduje, samemu się wycofać...
- Ja miałbym się wycofać? Chyba pan żartuje. Nie ma takiego rywala, który by mnie zmusił do wycofania się z wyborów. Zachowuję spokój i czekam.
Lato: Beenhakker nie do ruszenia »
Gmoch: Grzesiek na prezesa związku. Przecież to trzeba przynajmniej umieć czytać i pisać »