Ćwierkamy dla was o sporcie na Śląsku >>
Będzin po raz pierwszy w historii miasta będzie miał swojego reprezentanta w elicie znaczącego sportu zespołowego.
O budowie i przyszłości klubu rozmawiamy z Andrzejem Banaszkiem, prezesem sponsora tytularnego - firmy Banimex.
Wojciech Todur: No i proszę, firma z niewielkiego Będzina będzie mieć dwa kluby siatkarskie w najwyższych klasach rozgrywkowych.
Andrzej Banaszek: Bardzo nas to cieszy. Nie ukrywam jednak, że naszym "dzieckiem" jest MKS Banimex Będzin, który właśnie awansował do Plus Ligi. Kobiecy zespół z Dąbrowy Górniczej, który również wspieramy, to jednak przede wszystkim znakomity nośnik reklamy.
Klub jest z Będzina, ale będzie grał w Sosnowcu. Boli to pana?
- Na pewno przeszkadza. Szkoda, że sportowy rozwój klubu nie poszedł w parze z tym infrastrukturalnym. Ważne, że zostajemy na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Wierzę, że teraz będą nas wspierać nie tylko kibice z Będzina, ale i z Sosnowca. Zgodnie usiądą obok siebie na trybunach i nie będzie między nimi dochodzić do żadnych nieporozumień.
Jeśli już jesteśmy przy trybunach, to Polska Liga Siatkówki wskazuje, że obiekt w Sosnowcu jest za mały. Jak temu zaradzić?
- Czeka nas kilka inwestycji w hali przy ulicy Żeromskiego. Remontu wymaga dach, oświetlenie... Obiekt może pomieścić około tysiąca widzów, a to jak na wymogi Plus Ligi rzeczywiście za mało. Dokupimy trybuny, która staną za liniami końcowymi boiska. Mamy już dwie, trzy oferty, z których wybierzemy najlepszą. To będą małe, lekkie trybuny, ale przy tym dosyć pojemne. Na każdą z nich ma wejść około 500 osób. Jest więc szansa, że pojemność obiektu zwiększy się aż o 100 procent.
To trzeba jeszcze zbudować zespół, który zapełni halę...
- To nie jest proste... Jesteśmy nowym graczem na siatkarskim rynku. Czas, który mogliśmy przeznaczyć na budowę drużyny, pochłonęła organizacja klubu i przystosowanie go do wymogów Plus Ligi. Na początek chcemy zbudować zespół, który da nam pozycję ligowego średniaka. Powalczyłby on o miejsca 6-10. Zmiany w drużynie są nieuniknione. Chcemy zakontraktować sześciu nowych zawodników. Trener Damian Dacewicz będzie musiał zgrywać drużynę na nowo.
Postawicie na obcokrajowców?
- Był taki pomysł, ale wygląda na to, że z niego zrezygnujemy i będziemy grać wyłącznie polskim składem. Na pewno będziemy się pod tym względem wyróżniać na tle innych drużyn ligi.
Na początek chcecie być średniakiem. A potem?
- Na razie masa pieniędzy, które można by zainwestować w zespół, zostanie wydanych na wynajem i przystosowanie do wymogów licencyjnych hali w Sosnowcu. Będzin też będzie musiał znaleźć pieniądze na budowę nowego obiektu, a one - a już na pewno ich część - też mogłyby budować markę MKS-u. Jak będzie nowa hala w Będzinie, to pomyślimy o czymś więcej.
A kiedy ta hala powstanie?
- Wszystko zależy od pieniędzy, bo przecież rąk do pracy, ani materiałów budowlanych na rynku nie brakuje. Halę można postawić i w rok. Marzy mi się właśnie taki scenariusz.
MKS był dotąd stowarzyszeniem, a w Plus Lidze mogą grać tylko spółki. Jaka będzie struktura akcjonariatu klubu?
- Znajdą się w nim na pewno miasto oraz firmy Interpromex i Banimex. W przyszłości liczymy na kolejnych sponsorów i udziałowców.
Ile jest prawdy w tym, że Sosnowiec wykupi część akcji w spółce z Będzina?
- Był taki pomysł, ale nie zostanie zrealizowany. Udział Sosnowca ograniczy się do wynajmu hali przy Żeromskiego.
Liczy pan na innych sponsorów. Czy Plus Liga może być magnesem, który przyciągnie takie firmy?
- Bardzo na to liczę. Gdy graliśmy w pierwszej lidze i zwracałem się do innych firm z pytaniem, czy wspomogą klub, to często słyszałem - "Awansujecie do Plus Ligi, to wrócimy do rozmów". I teraz właśnie do tych rozmów wracamy. I co najważniejsze, jest odzew. To są firmy z regionu, które współpracują z Banimeksem.
Czy to prawda, że budżet klubu sięgnie 3,5 miliona złotych?
- Tak, to realna kwota.
A co z halą w Łagiszy, w której zespół dotąd grał? Siatkówka zniknie z dzielnicy Będzina?
- Nie do końca. Chcemy, żeby właśnie tam rozgrywał swoje mecze zespół Młodej Ligi.