- Tyle lat gram w
piłkę, a dałem się sprowokować jak małe
dziecko. Dimitrije Injac popychał mnie po meczu, złapał rękami w okolicach gardła i coś tam powiedział w języku, którego nie znam. Niestety, źle zareagowałem na te zaczepki, bo nie potrafiłem powstrzymać emocji i go oplułem. Czerwona kartka była więc jak najbardziej zasłużona. Szkoda, że mecz zakończył się takim incydentem, bo zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie i cieszymy się z zasłużonego zwycięstwa. Niestety tego, co się wydarzyło nie cofnę, choć bardzo bym chciał. Mogę tylko wyrazić skruchę i gorąco wszystkich przeprosić za moje zachowanie - mówi Słowak.
Przewinieniem Straki zajmie się teraz - prawdopodobnie w czwartek - Komisji Ligi. Piłkarza na pewno czeka przerwa w grze. Działacze obawiają się, że pomocnik zostanie zdyskwalifikowany na więcej niż dwa mecze.