O spiskowej teorii, w myśl której Sobstyl miałaby pomóc uzdrowić finanse śląskiego pierwszoligowca
pisaliśmy tutaj.
Katarzyna Sobstyl prosi, żeby w żaden sposób nie wiązać jej z katowickim klubem. - Nie ma takiej opcji, żebym pracowała w GKS-ie
Katowice. Odcinam się od takich spekulacji grubą kreską - podkreśla.
Sobstyl kierowała Ruchem od 2006 roku, gdy klubowe stery oddał jej ówczesny właściciel Mariusz Klimek. Na stanowisku prezesa zmienił ją po sześciu latach Dariusz Smagorowicz, a działo się w to w
lutym tego roku.
- Gdy rozpoczynałam pracę w chorzowskim klubie to powiedziałam, że chcę podejść biznesowo do zadania, jakie mi powierzono. Potem jednak z każdym spędzonym dniem na Cichej przekonywałem się, że tak się nie da. Chciałam to robić na chłodno, ale mną też zawładnęły emocje. W środku część mnie będzie już zawsze niebieska - uśmiecha się.
Sobstyl przymierzano już do pracy w innych klubach, także tych spoza Śląska, ale ta jak na razie jest wierna Ruchowi. - Nie ma mowy o zmianie barw. Na razie nie mogę jednak przesądzić czy nadal będę pracować na Cichej - dodaje.
Po tym, jak Sobstyl przestała pełnić obowiązki prezesa, Smagorowicz podkreślał, że chce, żeby została w klubie i odpowiadała m.in. za finanse. Sobstyl na początku poprosiła o zaległy urlop, a potem zajęła się swoim zdrowiem.
- Sukcesy Ruchu: wicemistrzostwo i awans do finału Pucharu Polski oglądałam trochę z boku. Cieszyłam się razem z drużyną i kibicami, bo myślę, że część tego sukcesu jest także i moja - podkreśla.