W poprzednim sezonie skład Ruchu był bardzo stabilny. Podstawowi piłkarze grali dobrze i skutecznie, więc trudno było wymagać od trenerów, żeby mieszali w jedenastce. Teraz sytuacja jest jednak inna. Ruch zawodzi. Pole manewru w linii pomocy i obronie nie jest zbyt duże, ale trener Tomasz Fornalik nie zgadza się z tezą, że "Ruch jest jak otwarta książka". - Myślę, że zestawienie obrony na ostatni mecz z Widzewem (0:2) jednak nie było takie oczywiste - podkreśla. Macieja Sadloka na pozycji stopera zastąpił wtedy
Marek Szyndrowski. W niedzielnym meczu ze Śląskiem
Wrocław zabraknie jednak nie tylko Sadloka, ale i kolejnego obrońcy Żeljko Djokicia, którzy będą pauzować z powodu czerwonych kartek. Fornalik odpowiada, że tą lukę może wypełnić Marcin Kikut - nowy obrońca niebieskich.
W linii pomocy - szczególnie na jej środku - też trudno o roszady. - Przy ustaleniu składu wciąż nie będą brani pod uwagę kontuzjowani Mindaugas Panka i Gabor Straka - mówi szkoleniowiec.
Gdy jednak pytamy Fornalika o zestawienie ataku to dostrzegamy błysk w jego oku. W napadzie grają od dawna Jankowski z Piechem. W poprzednim sezonie prezentowali się bardzo dobrze. Piech zdobył 12 bramek, a Jankowski osiem.
W tych rozgrywkach ten duet na razie jednak zawodzi.
- W ataku wciąż jest duża konkurencja o miejsce w składzie. Andrzej Niedzielan, Grzegorz Kuświk, Pavel Sultes - to wszystko są zawodnicy, którzy czekają na swoją szansę. Do czterech miejsc przypisanych ofensywnym graczom pretenduje ośmiu zawodników. To wciąż dużo - dodaje trener.
Fornalik apeluje, żeby nie wyliczać napastnikom Ruchu tego jak długo czekają na ligowego gola. - To im na pewno nie pomaga, a często przynosi odwrotny skutek. Jankowski rzeczywiście dawno nie trafił, ale też w wielu spotkaniach grał tak naprawdę na pozycji pomocnika i miał wtedy inne zadania - zaznacza trener.