- To był wyjątkowy chłopak. Nie miał w sobie żadnej złości, negatywnych emocji. Wszystko robił dla klubu. Miał po prostu Ruch we krwi. Jak tylko można było pomóc niebieskim, Jurek zgłaszał się jako pierwszy. Pracował z juniorami, z pierwszą drużyną i na każdym szczeblu odnosił sukcesy. Trudno mi się pogodzić z tą stratą - mówi 86-letni Cieślik.