23-letni napastnik z Warszawy uchodzi dziś za największy kapitał klubu z Cichej. Zawodnik po zakończeniu każdej rundy jest przymierzany do innej drużyny, ale do transferu wciąż nie dochodzi.
Jankowskim w przeszłości miał się interesować West Ham United, a także Wisła Kraków czy Legia
Warszawa. Tego lata piłkarz był bliski przeprowadzki do
Belgii. Ruch uzgodnił warunki transferu piłkarza z RAEC Mons. Jankowski nawet wyjechał do Belgii, ale umowy nie podpisał. Piłkarz nie uzgodnił warunków indywidualnego kontraktu.
Pisaliśmy wtedy, że to fatalna informacja dla klubu, a przede wszystkim dla jego finansów. Kontrakt Jankowskiego obowiązuje tylko do końca tego sezonu, a to oznacza, że jego wartość z każdym miesiącem maleje.
Przypomnijmy, że zimą zawodnik będzie mógł związać się z nowym pracodawcą, nie pytając o zgodę działaczy Ruchu. W takiej sytuacji negocjacje w sprawie wysokości odstępnego sprowadzają się najczęściej do zdania - "Dajemy tyle i tyle, i ani grosza więcej. Nie chcecie? No to za pół roku weźmiemy go za darmo".
Ruch ma tylko jedną możliwość, by temu zaradzić. Musi zaproponować Jankowskiemu przedłużenie umowy. Z naszych informacji wynika, że jeszcze w tym tygodniu Dariusz Smagorowicz, prezes niebieskich, spotka się z menedżerem piłkarza, by zaproponować napastnikowi nowy kontrakt.
Jankowski już raz przystał na takie rozwiązanie. Trudno jednak zakładać, że po raz kolejny pójdzie swojemu klubowi na rękę. Rok temu w podobnej sytuacji był Arkadiusz Piech. Niebiescy też zaproponowali swojemu napastnikowi przedłużenie umowy, ale ten ją odrzucił i przeszedł do tureckiego Sivassporu.
Co ciekawe Piech - od kilku dni gracz Zagłębia
Lubin - prawdopodobnie zamknął teraz drogę do transferu Jankowskiego. Piłkarz Ruchu też miał ofertę z Zagłębia. Gdy jednak "miedziowi" dowiedzieli się, że mogą mieć Piecha, to zrezygnowali z warszawiaka. - Fakt, że mamy dziś w składzie Piecha, a nie Jankowskiego jest odpowiedzią na pytanie, który z tych transferów był dla nas ważniejszy - mówi Adam Buczek, trener Zagłębia.