ŚLĄSK.SPORT.PL na Facebooku. Czy już nas polubiłeś? >>
"Nigdy nie widziałem Gerarda Cieślika na boisku w kwiecie jego piłkarskiego wieku. Obraz legendy chorzowskiego Ruchu stworzyły u mnie sprawozdania radiowe i relacje gazet. Zachwyty nad "małym łącznikiem" Witolda Dobrowolskiego i innych sprawozdawców radiowych podziałały na chłopięcą wyobraźnię. Cieślik był moim idolem. Szybki, sprytny, obdarzony strzałem zarówno z lewej jak i prawej nogi, dobry technik, trudny do zatrzymania, przebojowy. Zwycięski mecz z ZSRR w 1957 roku był dla piłkarza katapultą, która wyniosła go na szczyty popularności. Dwa gole strzelone radzieckiemu olbrzymowi Jaszynowi wstrząsnęły Polską. Nie tylko sportową, ale całym krajem. To było zwycięstwo o znaczeniu społecznym, ale przede wszystkim politycznym. Nic dziwnego, że Gerard Cieślik opuszczał stadion na ramionach kibiców" - pisze Zydorowicz dla portalu "
Sportowa Silesia".
"Pod koniec lat 60. miałem okazję poznać mojego bohatera.
Pan Gerard okazał się być człowiekiem skromnym, szczerym, dowcipnym, unikającym koloryzowania. Dlatego po tym pierwszym spotkaniu początkującego dziennikarza z legendą polskiej
piłki wracałem do Cieślika wielokrotnie, przez długie lata znajomości. Zawsze intrygowało mnie pytanie: jak Gerard pokonał Lwa Jaszyna? Odpowiadał bez emfazy. To drużyna stworzyła mi okazję, ja tylko przyłożyłem nogę. Ale jak celowałeś, żeby pokonać gwiazdę światowego futbolu? Po prostu mierzyłem w zegar, który był na koronie stadionu - odpowiadał dowcipnie chorzowianin. Ilekroć wracałem do tych bramek, zawsze słyszałem tę samą odpowiedź. Skrót tego historycznego meczu oglądałem setki razy w relacji Polskiej Kroniki Filmowej. Elektryzujący głos Bohdana Tomaszewskiego - "Szaro, mglisto, Stadion Śląski..." Z tej migawki poznałem kunszt Cieślika, który miał wówczas 30 lat i powołany został do reprezentacji w ostatniej chwili, bo niektórzy twierdzili, że jest za stary! Po meczu z ZSRR słyszało się plotki, że Cieślik jest aresztowany, że nie może opuszczać mieszkania. Piłkarz jednak nie potwierdził tych podejrzeń. Plotki świadczą najlepiej o atmosferze, w jakiej był rozgrywany ten mecz i potwierdzają gigantyczne znaczenie tej wygranej dla Polaków" - dodaje Zydorowicz, który uważa, że
Cieślik to wymarzony patron dla Stadionu Śląskiego.
ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwujesz? >>