Graczem
meczu na Cichej był z pewnością Rołand Gigołajew, który jednego gola strzelił, a przy drugim asystował.
- To z pewnością mój najszczęśliwszy dzień od chwili przyjazdu do Polski. Strzeliłem ładnego gola, ale czy najpiękniejszego w karierze? Nieee... W Rosji strzelałem równie ładne. Najważniejsze, że wygraliśmy i powoli odrabiamy straty. Gol w przegranym czy zremisowanym meczu jednak aż tak bardzo nie cieszy. Bramkę dedykuję rodzinie. Mamie, ojcu... Martwią się o mnie. Powtarzają, że jestem tak daleko od domu. To dla nich - mówił pomocnik Ruchu.
Szczęśliwy był również Marcin Malinowski, który rozegrał 450. mecz w ekstraklasie. - Jest dobrze, ale do pełni szczęścia jeszcze daleko. Za tydzień czeka nas równie ważny mecz z Wisłą
Kraków. Jeżeli wygramy, to może nie spędzimy zimowej przerwy w aż tak bardzo złych nastrojach - dodał.
Michał Pesković, bramkarz Podbeskidzia, przyznał, że jego zespół nie miał na Cichej zbyt wiele do powiedzenia. - Przy pierwszej bramce byłem bez szans i można powiedzieć, że ten gol ustawił mecz. Drugie trafienie już nas zupełnie dobiło - ocenił Słowak.