Rozgrywający Jastrzębskiego Węgla: Ręka wciąż boli, ale zaciskam zęby i daję z siebie maksimum
Rozgrywający Jastrzębskiego Węgla: Ręka wciąż boli, ale zaciskam zęby i daję z siebie maksimum
REKLAMA
feli
- Nie obawiam się o miejsce w szóstce. Brian Thornton to dobry rozgrywający, nieprzypadkowo gra w kadrze USA. Możliwe więc że po Pucharze Świata to on będzie grał klubie, a nie ja. Ta decyzja nie należy do mnie tylko do trenera. Ja nie mam z tym problemu, bo najważniejsze jest dobro drużyny - przekonuje Vinhedo, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla
REKLAMA
Brazylijczyk rozpoczął sezon jako podstawowy rozgrywający w jastrzębskim klubie, zaliczył z zespołem świetny turniej w Katarze, ale po powrocie do Polski w jednym z meczów ligowych doznał urazu ręki. - Ciągle odczuwam ból w ręce. Trzeba sobie jakoś z tym radzić. Nie jest łatwo, ale staram się zaciskać zęby i dawać z siebie maksimum. Do wznowienia rozgrywek wszystko powinno być w porządku. Nie jest to poważna dolegliwość, ale chroniczna - wyjaśnia Vinhedo.
Przypomnijmy, że w ostatnim meczu przed przerwą ligową w większym wymiarze czasowym zagrał jego zmiennik Brian Thornton. Amerykanin zaprezentował się lepiej od Brazylijczyka. Wkrótce wraz z reprezentacją USA weźmie udział w Pucharze Świata w Japonii.
Czy Vinhedo może zacząć martwić się o miejsce w pierwszym składzie? - Nie obawiam się o miejsce w szóstce. Brian Thronton to dobry rozgrywający, nieprzypadkowo gra w kadrze USA. Możliwe więc że po Pucharze Świata to on będzie grał klubie, a nie ja. Ta decyzja nie należy do mnie tylko do trenera. Ja nie mam z tym problemu, bo najważniejsze jest dobro drużyny - uważa Brazylijczyk.
I dodaje: - Przegraliśmy parę meczów i w związku z tym jest presja. Mamy świetny zespół, sponsor wyłożył duże pieniądze i wiemy, o co gramy w tym sezonie. Nie ma co szukać cudownych metod, tylko robić swoje i pracować. Mamy trudny moment, ale wierzę, że jakoś temu zaradzimy. Jesteśmy nowym zespołem, musimy się lepiej poznać. A liga jest stawia przed nami ciężkie wymagania. Nie żebym był zaskoczony, bo mówiono mi o tym, ale poziom rozgrywek rzeczywiście jest wysoki. Jestem szczęśliwy, że mogę w nich uczestniczyć - mówi Vinhedo.