W piątek jastrzębianie stracili czwarte miejsce w tabeli na rzecz Delecty
Bydgoszcz i żeby je odzyskać, a co za tym idzie, znaleźć się od razu w ćwierćfinale krajowego pucharu (przywilej pierwszych czterech drużyn przed rundą rewanżową) musieli wygrać we własnej hali z Resovią. I choć początkowo zanosiło się na nokaut to ostatecznie zwycięstwo nie przyszło gospodarzom wcale tak łatwo.
W pierwszym secie, przy wyniku 4:3, w pole zagrywki wszedł Russell Holmes. Serwisy Amerykanina okazały się bardzo skuteczne - gospodarze zdobyli po nich aż dziesięć kolejnych punktów! Goście mieli w tym czasie kłopoty z przyjęciem, reszty dopełnił jastrzębski blok.
Drugą partię rzeszowianie oddali bez walki. Zaczęło się od serwów Michała Kubiaka, po których gospodarze objęli prowadzenie 5:0. Rywale jeszcze na chwilę się zebrali (10:6), ale już wkrótce potem wystarczyło jedynie przebić
piłkę na ich pole, żeby zdobyć kolejny punkt. Goście popełniali mnóstwo prostych błędów i nie byli w stanie powstrzymać atakujących jastrzębian, a zwłaszcza szalejącego Michała Łaski. Na nic zdały się czasy brane przez trenera Andrzeja Kowala. Jego podopieczni w tej części gry już się nie podnieśli.
Rozbitym gościom udało się pozbierać w trzecim secie. Kluczowe dla losów tej partii były zagrywki reprezentanta Niemiec w barwach Resovii. Przy wyniku 12:15 Gyorgy Grozer popisał czterema kolejnymi atomowymi zagraniami, których przeciwnicy nie byli w stanie odebrać. Goście wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie, które później jeszcze powiększyli.
Najdłuższy, bo trwający ponad pół godziny i najbardziej wyrównany był czwarty set. Inicjatywę mieli w nim jastrzębianie, którym nie udało się jednak utrzymać przewagi (od 18:15 do 18:18, a potem co chwila zmieniające się prowadzenie). Końcówka należała do najlepszego siatkarza na boisku (21 punktów), Michała Łaski. Co prawda przy pierwszej
piłce meczowej reprezentant Włoch został zablokowany, ale zaraz potem skutecznie zakończył atak (25:24). Chwilę później serwis lidera jastrzębian sprawił tyle problemów rywalom, że Grozer nie był w stanie dobrze zaatakować i trzy tysiące sympatyków śląskiego klubu, którzy szczelnie wypełnili halę (zabrakło biletów!) mogło cieszyć się z kolejnego ważnego zwycięstwa ich drużyny.
Jastrzębski Węgiel - Resovia Rzeszów 3:1 (25:15, 25:13, 16:25, 26:24)
JW: Łasko, Vinhedo, Bartman, Kubiak, Holmes, Bontje, Rusek (l) oraz Sufa, Bozko, Polański, Thornton.
Resovia: Lotman, Grzyb, Nowakowski, Tichacek, Achrem, Grozer, Ignaczak (l) oraz Dobrowolski, Bojic, Gontariu, Mika, Perłowski.