Jak wygrać z tak mocną ekipą jak Halkbank, gdy już przed meczem ze składu wypadają atakujący i środkowy, a po paru
piłkach z grymasem bólu na twarzy boisko opuszcza kapitan?
Jastrzębski Węgiel pewnie nie ma takiego potencjału, jak zespół z Turcji, a dodatkowo pech ograniczył szanse śląskiej drużyny na wygraną. Gdy jastrzębianie okładali się z jedną z najlepszych drużyn w Europie, Michał Łasko (tym razem o kulach) i Alen Pajenk mogli tylko ściskać kciuki za kolegów.
Atakującego wyeliminowała kontuzja łydki, a środkowego uraz ręki. Jakby problemów było mało, to chwilę po rozpoczęciu gry z boiska zszedł Michał Kubiak, który przejął od Łaski opaskę kapitana. Przyjmujący JW zszedł do szatni, trzymając się wymownie za rękę. Taktyczny plan na spotkania z drużyną z Ankary w tym momencie na dobre poszedł w rozsypkę.
Halkbank to zespół, który opiera się na trzech fundamentach. Największe gwiazdy drużyny z Turcji to znakomity brazylijski rozgrywający Raphael oraz fantastyczni przyjmujący: Bułgar Matej Kazijski oraz Kubańczyk Osmany Juantorena, którzy słyną z dynamicznych ataków i mocnych zagrywek.
Już po kilku akcjach środowego spotkania było widać, że to trio robi różnicę. Raphael nie tylko zmyślnie rozrzucał
piłki, ale i raził trudnymi serwami. To niby była szybująca zagrywka, ale Brazylijczyk potrafił tak przyciąć
piłkę, że ta cięła powietrze niczym torpeda. Bułgar Matej Kazijski może już nie atakuje z taką siłą, jak za najlepszych lat, ale to wciąż znakomity gracz, który potrafi się zabawić z blokiem, jak chce.
Kubańczyk Osmany Juantorena nadal ma sprężyny w nogach, a do tego świetne wyczucie w obronie. Przed laty do transferu tego zawodnika przymierzał się też Jastrzębski Węgiel. Wielka szkoda, że tego śmiałego planu nie udało się zrealizować, bo pewnie medali mistrzostw Polski byłoby w kolekcji śląskiego klubu więcej.
W Jastrzębiu szykowali się na wielkie widowisko, więc co tam kontuzje. Śląski zespół pokazał pazury. Blisko wygranej było już w pierwszym secie, ale gdy w kolejnej partii do gry wrócił poobijany Kubiak, to gwiazdy po drugiej stronie siatki zbladły na dobre. Jastrzębianie fantastycznie bronili. Goście nie radzili sobie też z blokiem. Punktów po stronie JW przybywało też szybciej, niż po stronie rywala za sprawą Michala Masnego, który pomysłowo gubił blokujących zespołu z Ankary.
Ozdobą meczu, a pewnie i wszystkich spotkań fazy grupowej LM był set trzeci. To był siatkarski maraton, w którym nie było miejsca na słabości ani chwile zwątpienia. W końcówce jedna i druga drużyna podnosiły już ręce w geście triumfu, ale pasjonujący bój wciąż trwał. Gdy Masny wystawił piłkę piszczelem, a Kubiak niemal przedziurawił podłogę, to wydawało się, że JW nic już nie powstrzyma. Niestety kluczem do wygranej okazały się zagrywki Tekeli, które rozbiły śląski zespół.
Przegrany na przewagi set na szczęście nie złamał JW, który dalej walczył na całego i doprowadził do tie-breaka. Piątego seta kibice oglądali już na stojąco. Co to były za
emocje! Dalej fantastycznie grał najlepszy na parkiecie Kubiak. Szalał też Mateusz Malinowski, który godnie zastąpił w ataku Łasko. Wielki Halkbank robił, co mógł (seria potężnych zagrywek Juantoreny), ale nie ustał! Ostatnia piłka była sporna. Goście wygrali piłkę - po ataku Kubańczyka - w boisku, ale sędziowie w aucie...
Dzięki wygranej Jastrzębski wygrał grupę F przed Halkbankiem. Obie drużyny awansowały do dalszej fazy rozgrywek.
Podoba Ci się pomysł z ławeczką Cieślika? Dołącz do nas na Facebooku >>