Wicemistrz Rosji zaczął straszyć śląski zespół już podczas rozgrzewki. Siła, z jaką zawodnicy z Syberii okładali
piłkę, nasuwała pytanie, czy ta aby wytrzyma do rozpoczęcia spotkania.
Zawodnicy z Jastrzębia przyglądali się tym popisom jakby z lekkim znudzeniem. Dlaczego? Już pierwsza akcja spotkania pokazała, że o takie bombowe ataki w meczu będzie już dużo trudniej.
Artem Wolwicz, środkowy bloku, nadział się na ręce rywala już w pierwszym ataku. Ten blok był potem wielkim atutem JW w premierowej partii spotkania. Rosyjski zespół przez większą cześć tego seta utrzymywał kilkupunktową przewagę, ale w końcówce zatrzymał się właśnie o wyciągnięte nad siatkę ręce zawodników z Jastrzębia. Najwyżej skakał wtedy Michał Łasko. Kapitan JW zdobył w końcówce dwa kluczowe punkty. A szczególnie efektowne było zagranie, gdy w pojedynkę zatrzymał Lukasa Divisa. Przyjmujący Lokomotiwu to były gracz śląskiego klubu (w sezonie 2010/11). Wtedy był Słowakiem, ale dziś ma też rosyjskie obywatelstwo. Kibice ciepło przyjęli Divisa, za którego trzymał też kciuki starszy brat - Peter. Także były zawodnik JW, a dziś gracz Czarnych Katowice.
W kolejnych setach, niestety, już tak dobrze dla naszej drużyny nie było. Grze
Jastrzębskiego Węgla trudno było coś zarzucić. Michał Masny rozgrywał szybko i pomysłowo. Efektowne akcje mocnymi zbiciami kończyli Łasko i
Zbigniew Bartman. Z wielkim poświęceniem bronił też Damian Wojtaszek. Libero śląskiego zespołu w jednej z akcji gonił za
piłką tak zapamiętale, że przedziurawił nogą reklamę ustawioną za linią końcową boiska.
ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>
Rosjanie byli jednak lepsi. Niemal niezawodny był Kubańczyk Oreol Camejo. Przyjmujący atakował skutecznie nawet z najtrudniejszych
piłek. Potrafił przy tym uderzyć piłkę nad blokiem, a ta spadała potem w niebronione pole. Ważne punkty zdobywali też środkowi, Wolwicz oraz Aleksander Abrosimow.
Roberto Piazza, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, starał się natchnąć swój zespół wiarą, że jednak można jeszcze ograć potentata. Włoch co chwila pokrzykiwał, klepał swoich graczy po plecach. Punktów jednak przybywało szybciej po stronie rywala. Jastrzębianie denerwowali się też z powodu decyzji arbitrów spotkania. Kilka spornych akcji, po których sędziowie przyznali punkty Rosjanom, rzeczywiście budziło wątpliwości.
Gospodarze zawzięcie walczyli o doprowadzenie do tie-breaka, ale zawodnicy z Nowosybirska nie dali się już zatrzymać.