Ćwierkamy dla was o sporcie na Śląsku >>
Roberto Piazza, trener Jastrzębskiego Węgla, w ciągu sezonu kilka razy stawiał tezę, że w polskiej lidze są Resovia Rzeszów i Skra Bełchatów, które zdecydowanie wybijają się ponad stawkę, i reszta. Nie podobało nam się takie stawianie sprawy. Jastrzębski Węgiel potencjałem na pewno nie dorównuje dwóm najlepszym drużynom sezonu zasadniczego, ale to jeszcze nie oznacza, że nie może dobrać im się do skóry.
Problemem śląskiej drużyny jest na pewno krótsza ławka. Po kontuzjach Denysa Kalibery i
Zbigniewa Bartmana kuleje zwłaszcza gra na przyjęciu, gdzie muszą sobie radzić weteran Krzysztof Gierczyński i mocno przeciętny Guillaume Quesque.
To sprawia, że ciężar gry w ataku spoczywa w dużej mierze na Michale Łasko. W pierwszym secie wtorkowego spotkania atakujący JW zdobył aż 17 punktów. W drużynie z Rzeszowa skutecznych opcji w ataku było jednak więcej. Bo jak nie huknął Jochen Schops, to zawsze pozostawali jeszcze Marko Ivović czy Nikołaj Penczew.
A pierwszy set to była mordercza walka! Zawodnicy obu drużyn wznosili się na wyżyny, żeby otworzyć spotkanie zwycięską partią. W końcówce przeważała Resovia, ale zawodnicy śląskiej drużyny zdołali obronić pięć setboli. Ostatnią
piłkę skończył, rzecz jasna, Łasko.
Dla JW mecz numer dwa półfinałowej serii to była tak naprawdę rywalizacja o kluczowym znaczeniu. Po porażce w pierwszym spotkaniu (1:3) jastrzębianie nie mogli sobie pozwolić na chwilę słabości.
Łatwo powiedzieć... W kolejnych setach rzeszowianie punkt po punkcie wybijali z głów zawodników JW marzenia o grze w finale. Gospodarze walczyli o każdy punkt z zaciśniętym zębami, a tymczasem po drugiej stronie siatki wszystko przychodziło jakby szybciej, łatwiej, efektowniej. Szeroka kadra Resovii sprawiała, że trener Andrzej Kowal sięgał po kolejnych zawodników, a jakość gry w żaden sposób nie malała. Ważne punkty zdobywali więc Rafał Buszek czy Dawid Konarski. Po drugiej stronie aż tak mocnych zmienników wyraźnie brakowało.
Resovia prowadzi więc w całej serii 2:0, a w piątek zagra przed własną publicznością. Jeżeli wygra, to awansuje do finału mistrzostw Polski, a drużynie z Jastrzębia pozostanie rywalizacja o medal brązowy.
Jastrzębski Węgiel - Resovia Rzeszów 1:3 (34:32, 18:25, 16:25, 22:25)
JW: Łasko, Gierczyński, Pajenk, Masny, Kosok, Quesque, Wojtaszek (l) oraz Malinowski, Filippov, Czarnowski
Resovia: Nowakowski, Ivovic, Schops, Drzyzga, Ignaczak (l), Penczew, Dryja oraz Holmes, Buszek, Konarski