To kolejny krok w wojnie pomiędzy właścicielem klubu, działaczami GKS-u, a stowarzyszeniem "SK1964".
- Na ostatnim meczu na stadionie wywieszono transparenty, które godziły w dobry wizerunek klubu. Umowa pomiędzy GKS-em i stowarzyszeniem kibiców została w ten sposób naruszona i to z premedytacją. Chcieliśmy na ten temat porozmawiać z prezesem "SK1964", ale spotkanie nie doszło do skutku. Nie mieliśmy więc innego wyjścia niż zerwanie umowy - mówi Radosław Bryłka.
Rzecznik klubu nie chce zdradzić, jakie były zapisy umowy i co gwarantowała ona obu stronom. - To tajemnica handlowa - zaznacza.