Podbeskidzie latem ma otworzyć wszystkie trybuny nowego stadionu. Może mieć wielki problem z zapełnieniem obiektu. W piątek na meczu z Cracovią mimo ładnej, piłkarskiej
pogody na trybunach pojawiły się tylko cztery tysiące kibiców (obecnie obiekt ma siedem tysięcy miejsc). Górale przegrali dwa kolejne mecze, z Cracovią wydawało się, że przed własnymi widzami bielszczanie zaatakują od pierwszej minuty i będą dominować. Kto tak myślał, musiał być mocno zawiedziony. Podobnie jak to było w kilku ostatnich meczach, zespół trenera Dariusza Kubickiego zaczął bez pomysłu, niemrawo, grę cały czas prowadzili goście z Krakowa, a Podbeskidzie, mocno schowane za podwójną gardą, czekało na swojej połowie, a czasami nawet tuż przy swoim polu karnym. Cracovia w kolejnym meczu wyszła na boisko tą samą jedenastką, gospodarze tymczasem przede wszystkim zaskoczyli zmianą w bramce - po raz pierwszy od marca między słupkami w ligowym meczu stanął Michal Pesković. W pierwszej połowie Cracovia dominowała, miała 60 procent posiadania piłki.
Jedynym pocieszeniem dla miejscowych było to, że goście grali co prawda piłką, grali widowiskowo, ale nieskutecznie. W tej sytuacji lepsze okazje do zdobycia gola mieli w tej części gry bielszczanie - wszystkie po rzutach rożnych. Najbliżej zdobycia gola Podbeskidzie było w 14. minucie. Po dośrodkowaniu Macieja Iwańskiego głową uderzył Robert Demjan, a piłka trafiła w słupek, potem odbiła się jeszcze od linii bramkowej i... wylądowała w rękach bramkarza krakowian.
W przerwie w wywiadzie dla telewizji Bartłomiej Konieczny narzekał na...
pogodę. - Jest ciężka
pogoda do gry, a Cracovia jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie - tłumaczył defensor gospodarzy.
Po przerwie gra Górali nie uległa zmianie i przez długi czas z boiska wiało nudą. Tak było do 71. minuty. Wtedy na boisko wszedł Boubacar Dialiba. Nie minęło sto sekund, a Senegalczyk dostał znakomite podanie od Dariusza Zjawińskiego, minął bramkarza i wpakował
piłkę do siatki. 0:1!
Trener Kubicki dokonał dwóch zmian - na boisku pojawili się Piotr Malinowski i Dariusz Kołodziej, tymczasem kolejnego gola strzelili piłkarze z Krakowa - Boubacar po raz drugi trafił do siatki, a duży błąd przy tej akcji popełnił Pesković. 0:2!
Już w doliczonym czasie gry Dialiba zaskoczył po raz trzeci i skompletował swojego sensacyjnego hat-tricka! Brawo dla Senegalczyka, którego gole zapewniły gościom utrzymanie.
Podbeskidzie tymczasem zaliczyło trzecią, kolejną porażkę i w ekipie z Bielska-Białej robi się coraz bardziej nerwowo. Co ciekawe, przez najbliższe trzy tygodnie w klubie nie będzie prezesa - Wojciech Borecki na trzy tygodnie wyjechał do USA na... ślub syna.