To nie była ta sama Francesca Schiavone, która w 2010 r. sensacyjnie zwyciężała na kortach w Paryżu. 34-letniej Włoszce (WTA 48) brakowało trochę dawnej szybkości i pewności uderzeń. W tym roku wygrała raptem dwa spotkania, w ośmiu turniejach odpadała w I rundach. Znaczenie miało też pewnie to, że w Katowicach w tym roku impreza rozgrywana jest na twardej nawierzchni, a nie czerwonej mączce.
Mimo tych wszystkich niedogodności Schiavone długimi momentami rozgrywała w czwartek najlepszy mecz w tym roku. Widać to było choćby po zawadiackim uśmiechu, który czasem znów pojawiał się na jej twarzy po wyjątkowo spektakularnych zagraniach. A tych w czwartek nie brakowało. Włoszka czarowała technicznymi podcięciami, często chodziła do siatki, ale potrafiła też uderzyć bardzo mocno w róg kortu.
Radwańską świetna forma Schiavone nieco na początku oszołomiła. Polka pod naporem jej ataków straciła serwis i przegrywała 2:4. Ale wtedy ona zaczęła swój koncert. Przyśpieszyła, sama zaczęła uderzać agresywniej, Schiavone nie mała już tyle czasu na reakcję. Zrobił się zacięty mecz, pełen widowiskowych akcji. Z polskim happy endem, bo Radwańska - jak na trzecią rakietę świata przystało - w pełni kontrolowała sytuację. Najpierw odrobiła straty, potem pilnowała prowadzenia, nie pękła też w końcówce.
Mecz oglądało na trybunach Spodka ok. 3 tys. widzów, czyli więcej niż spotkanie pierwszej rundy, w którym Radwańska pokonała Czeszkę Kristynę Pliskovą. Jak tak dalej pójdzie, w weekend hala może się całkiem zapełnić - na decydujące mecze będzie już tylko jeden kort, ułożony wzdłuż hali (teraz są dwa wszerz), a pojemność trybun większa.
O półfinał Radwańska zagra w piątek z Austriaczką Yvonne Meusburger (WTA 38), z którą wygrała gładko w zeszłym roku w
Wimbledonie.
Patrząc na turniejową drabinkę, trudno znaleźć rywalkę, która mogłaby realnie Polce zagrozić. Z Katowicami pożegnała się już rozstawiona z dwójką Włoszka Roberta Vinci, którą pokonała ofensywnie nastawiona rodaczka Camila Giorgi. Nieźle prezentują się w Polsce Francuzka Alize Cornet (nr 4), Hiszpanka Carla Suarez-Navarro (3) i Klara Koukalova (5). Ale Radwańska z żadną z nich nigdy nie przegrała. - Nikogo nie lekceważymy, turniej jest mały, ale każda dziewczyna chce się pokazać i zagra przeciwko Agnieszce najlepiej jak potrafi - mówił trener Tomasz Wiktorowski.
Jeśli jednak w Katowicach nikt Radwańskiej nie zaskoczy i w niedzielę wieczorem odbierze puchar, przejdzie do historii jako pierwsza polska triumfatorka turnieju WTA rozgrywanego w ojczyźnie. Przez lata w Sopocie ani Warszawie nie udało się wygrać Magdalenie Grzybowskiej ani Marcie Domachowskiej - najdalej sięgały półfinałów. Radwańska w 2006 r. w Warszawie doszła do ćwierćfinału, w 2007 r. odpadła w II rundzie, potem już w kraju nie występowała. W 2010 r. turnieje WTA znad Wisły w ogóle zniknęły.
W singlu poza Radwańską Polek już nie ma, ale wciąż walczą w deblu, wśród nich - Klaudia Jans-Ignacik, która w parze z Rumunką Ralucą Olaru pokonała Czeszkę Evę Hrdinovą i Kristynę Pliskovą 3:6, 6:3, 10-6, awansując do półfinału.
Oglądaj BNP Paribas Katowice Open w TVP Sport
Wszystkie mecze
Agnieszki Radwańskiej i codzienne transmisje z Katowic można oglądać w TVP Sport oraz w internecie na stronie
sport.tvp.pl.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live